niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział III - Maia cz. I

    
Rozdział dedykowany mojemu bratu - dziękuję za pomoc z tym wynalazkiem zwanym internetem. :*

 Obudziwszy się rano, dziewczyna zdziwiła się, że zamiast jej błękitnego pokoju zobaczyła tylko czerwone ciężkie kotary. Po chwili jednak przypomniała sobie cały wczorajszy dzień, ceremonię przydziału i ucztę. Trafiła do Gryffindoru razem z trzema innymi dziewczynami oraz pięcioma chłopakami, w tym z Rose, Albusem oraz Scorpem. Z tego co się zorientowała, pozostałymi współlokatorkami były Elizabeth i Isabelle Sunset, które były bliźniaczkami, dwoma ciemno-złotowłosymi dziewczynkami, w których wypadku kolor

włosów zgadzał się z nazwiskiem*. 
Z westchnieniem podniosła się z łóżka i podeszła do swojego kufra. Kiedy wyciągnęła szaty zobaczyła, że jej szalik i krawat, dotychczas białe, zmieniły kolor na czerwone w złote pasy, a na jej szacie pojawił się znaczek przedstawiający lwa na czerwonym tle, oraz napis Gryffindor. Wiedziała, że jest to herb jej domu. Pozbierała swoje szaty i jakieś czarne jeansy, poszła do łazienki, która znajdowała się na drugim końcu dormitorium. Zanim jeszcze tam weszła, rozejrzała się z zainteresowaniem po pokoju, bowiem dzień wcześniej nie miała takiej okazji z tego powodu, że była bardzo zmęczona i gdy tylko przyszła do pokoju i podzieliła z dziewczynami łóżkami, rzuciła się na swoje i zasnęła.
Dormitorium było nieduże, ale nie czuć się było jak w klatce. W kolorach czerwono - złotych, ale nie przytłaczających, tylko gustownie dobranych. Szafeczki, drzwi i wszystkie inne drewniane elementy zostały wykonane z jakiegoś ciemnego drewna o czerwonawym odcieniu, najprawdopodobniej mahoniu. Jej łóżko znajdowało się pod wielkim oknem z widokiem na błonia, a po prawej na jezioro i kawałek zakazanego lasu.
W końcu weszła do łazienki, przez drzwi, które były obok łóżek bliźniaczek. Wnętrze było małe kwadratowe i całe błękitne. Wreszcie coś dla Mai. Była tam wanna, ubikacja, prysznic, umywalka, a na jednej ścianie półki podzielone na cztery części, dla każdej po jednej.
Po piętnastu minutach, wszystkie dziewczyny gotowe zeszły do Pokoju Wspólnego. Tam akurat spotkały chłopców, którzy schodzili ze schodów prowadzących do ich dormitoriów. Albus podbiegł do Rose i pocałował w policzek, a ona walnęła go w łepetynę:
-Ej, nie pozwalaj sobie bo jeszcze pomyślą sobie Bóg wie co, a jesteśmy tylko kuzynami - warknęła gryfonka. Bliźniaczki zachichotały i wyszły przez obraz na korytarz. Lizzy jeszcze zdążyła krzyknąć:
-To idziecie na to śniadanie, bo trwa już od dziesięciu minut. 
Cała grupa pierwszorocznych gryfonów zerwała się i wybiegła na śniadanie.
     Kiedy dotarli w końcu do Wielkiej Sali, okazało się, że bliźniaczki kłamały, ale nie dużo, ponieważ samo błąkanie się po zamku sprawiło, że spóźnili się właśnie o dziesięć minut i wchodząc paręnaście osób spojrzało na nich, a szczególnie przenikliwie na Scorpiusa, który jak na zawołanie spłonął rumieńcem.
Wszyscy podeszli do stołu i zasiedli. Zaczęli jeść, przysłuchując się jednocześnie przegadywaniu się nawzajem kuzynostwa.
-Albus, to, że twój ojciec grał w Quiddicha już w pierwszej klasie i to tylko przez nieporozumienie i ojca tego tu obecnego Scorpa, nie oznacza, że ty również masz grać już w pierwszej klasie. Poza tym tobie nie wolno grać w pierwszej klasie, to zakazane przez regulamin.  
-Tak, ale tato mógł. I to w pierwszej klasie. A wtedy też było to zakazane przez regulamin i był najmłodszym graczem w tym stuleciu... A właśnie Scorp, jak będziesz pisał list do ojca podziękuj mu za to...
-Za nic mu nie dziękuj. A ty Potter wybij sobie z głowy, że już w pierwszej klasie wystartujesz do drużyny. Nie pozwolę ci bo, bo 
-Bo co? Czy ja o czymś nie wiem.
-Bo ja tak mówię. - Rose spłonęła rumieńcem, dokładnie jak jej ojciec kiedy się kłopotał. 
Na szczęście uratowały ją sowy, gdyż właśnie w tym momencie przyleciały z pocztą. Przed każdym z przyjaciół wylądowała jedna sowa, ale każda inna. Do Rose przyleciała zwykła płomykówka. Kiedy dziewczyna odplątała swoją przesyłkę, podała jej kawałek bekonu ze stwierdzeniem:
-Trzymaj Aleks. 
Ta uszczypnęła ją pieszczotliwie w palec i odleciała.
Przed Albusem natomiast wylądowała uszatka o standardowym upierzenie. Albus odwiązał list i  machnął na nią tylko ręką z krzykiem:
-Spadaj, Ginger.
Ta zahukała obrażona i wyleciała zaraz za Aleks.
Trzeci z kolei był Scorp z dumnym, wielkim puchaczem wirginijskim. Ptak z dumą upuścił paczkę, a po pogłaskaniu przez chłopca, również z dumą, odleciała.
Przed Maią za to wylądowała czarna sowa uszata. Popatrzyła na dziewczynę wielkimi oczami i wystawiła nóżkę. Czarnowłosa z westchnieniem odebrała list i powiedziała tylko:
-Przyjdę jeszcze do ciebie, Devil. Zaniesiesz list Diabłowi,ej ,nie szczyp mnie, tak mówię o twoim panu, który nadał ci to beznadziejne imię. 
Urażona sowa odleciała.
Mulatka rozkleiła list i przeczytała:



Cześć córeczko!!

Tak, to ja twój wspaniały tatuś! Pewnie domyśliłaś się po Devilu. Ale wracając do rzeczy, to jak twój przydział? Dostałaś się do swojego upragnionego Ravenclawu, czy do mojego królestwa Slytherinu? Pisz szybko i pamiętaj by nie upić się z okazji rozpoczęcia szkoły. (Twoja matka mówi, że masz dopiero jedenaście lat i w ogóle nie powinnaś dotykać alkoholu, ale co ona tam wie. Tak kochanie ty wiesz wszystko.)
Pozdrawiam Cię cieplutko i pozdrów Scorpiusa
Twój tatuś - Diabeł! XD



O nie. Dziewczyna nie pomyślała o tym. Jak powie swoim rodzicom, że znalazła się w odwiecznym wrogu domu węża. No cóż jakoś będzie musiała. No cóż.

-Scorp, masz czas po lekcjach? Będziemy musieli napisać list do rodziców, cóż następnego dnia spodziewam się wyjca.
-Nie wiem jeszcze, czy mam czas po lekcjach, bo nie dostaliśmy planów, ale jakby co to postaram się. O, a profesor Longbottom już roznosi. 
-Pierwsza klasa, tak? To dla was ten.
Kiedy tylko pierwszaki spojrzały na plan, chóralnie jęknęli.
-No, nie. Już pierwszego dnia eliksiry ze ślizgonami, co prawda tylko godzina, ale dwie transmutacji i dwie zaklęć, oraz historia magii.
Wszyscy popatrzyli najpierw po sobie z rozpaczą, a później na Rose, ze zdziwieniem, ponieważ ta zerwała się z miejsca i w biegu popijając sok dyniowy wybiegła z wielkiej sali.
-To dopiero pierwszy dzień, a już zachowuje się jak matka. - krzyknął siedzący niedaleko James.


* Sunset po angielsku to zachód słońca a dziewczyny miały w tym odcieniu włosy. 



No, więc powstał. Co prawda krótki, ale to dopiero część pierwsza więć się nie przejmujcie. Pozdrawiam wszystkich i czekam na wasze opinie

~Olciak :)

7 komentarzy:

  1. Jeju nie moge się doczekać lekcji *.* coś czuje, że będzie się działo :) rozdział jak zawsze bardzo wciągający i poprawnie napisany :3 pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne :3 Nie moge sie doczekać kolejnego rozdziału :3 Ten podpis Blaisa mnie rozwala ('Diabeł XD' ) xD.
    Jestem ciekawa jak starszy Malfoy i Zabini zareagują na listy od dzieci xd (WYDZIEDZICZĄ,WYDZIEDZICZĄ,WYDZIEDZICZĄ ! xD).Pozostaje mi tylko czekać,by sie dowiedzieć ..

    Pisz szybko,bo do cierpliwych nie należe "a nie chcesz mieć we mnie wroga" xd


    Pozdrawiam i weny :*
    Mrs.Snape'owa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę ci zdradzić co zrobią nasz kochany diabełek i smoczek, ale nie martw się - zdziwisz się ;) a co do rozdziału to 6 najpóźniej ;)

      Usuń
  3. całkiem ciekawie się zapowiada, rozdziały mogłyby być dłuższe, ale rozumiem, że na to potrzeba więcej czasu; jestem ciekawa jakie perypetie zaplanowałaś młodym bohaterom; czekam na reakcję rodziców

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ciekawa, jak Malfoy i Zabini zareagują na przydział swoich dzieci. Najlepszy był list od Diabła. Czekam niecierpliwie na drugą część i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj wyjec będzie :D Super rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! Czekam na część drugą : D

    OdpowiedzUsuń