poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział III - Maia cz. II

Rozdział dedykuję mojej cudownej mamie - bez niej nic by się nie udało <3


   Po zjedzonym śniadaniu, Albus podszedł do swojego brata i zapytał się:
- James, proszę cię, czy mógłbyś zaprowadzić nas pod salę eliksirów? To gdzieś w lochach, a nie chcemy się spóźnić, ponieważ "podobno" profesor Pucey jest strasznie wymagający i bardzo nie lubi gryfonów. A zaraz, po co ja ci to tłumaczę, przecież to ty mi tak opowiadałeś.
- Ej, brat skończ tą wyliczankę, wiem co ci mówiłem. Chodźcie, ale co ja będę z tego miał?

- Hej, ty z takim podejściem powinieneś być w Slytherinie. - wtrąciła się Maia.
- Tiara rozważała to, ale nie ważne, co będę z tego miał? - odparował brązowowłosy.
- A, co byś chciał? - zapytał blondyn.
- Hmm, mam pewien problem i wy moglibyście pomóc mi go rozwiązać. w szczególności wy. Nie ma tu nigdzie panny K.? Bo słyszałem waszą rozmowę i muszę przyznać, że nie byłaby zbytnio zadowolona i jeszcze napisałaby to do matki, a tego chcę uniknąć. Więc, jak zgodzicie się?
- Ale na co? - zapytała cała trójka.
- No jak to, nie chcecie grać w drużynie Quiddicha?
- To ty nas o to pytasz? - zdziwiła się dziewczyna.
- A, co? Przecież mówiłem, albo nie, nieważne. Ważne jest czy przyjmujecie moją propozycję?
- Ale ty przecież nawet nie wiesz jak my gramy, a poza tym nie jest to zakazane? - blondyn był autentycznie zdziwiony.
- Od czasów naszego ojca już nie. A zobaczyć, zobaczę na najbliższym treningu. No i radził bym się wam spieszyć, bo za dziesięć minut lekcja, a trzeba tam przecież jeszcze dojść, to jak, deal?
- Deal. - odpowiedziała zgodnie trójka.
- No to chodźcie. - James wstał i poprowadził ich.
    Kiedy znaleźli się już pod klasą eliksirów, najstarszy chłopak jeszcze rzucił:
- Poczekajcie tu na mnie, przyjdę po was i zaprowadzę na następną lekcję.
Gdy tylko zniknął za zakrętem korytarza, drzwi otworzyły się, a roześmiany blondyn w bardzo kolorowych, aż niepasujących do siebie uprzejmie zaprosił wszystkich do klasy.
- Witajcie drodzy uczniowie! Chciałbym przez najbliższe pięć lat, a może nawet siedem, nauczyć, może skomplikowanej, ale bardzo wdzięcznej sztuki eliksirów. Aby nikt nie był pokrzywdzony zrobimy test i na jego podstawie was rozsadzimy. Jest was osiemnaścioro po Dziewięć dziewcząt i chłopców, a tu jest dziewięć kociołków. Podejdźcie do każdego i wybierzcie, który wam się najbardziej podoba. Pamiętajcie, że przy każdym może stać tylko jedna dziewczyna i jeden chłopak. No już, wybierajcie, macie na to minutę. Czas, start.
Wszyscy się rozpierzchli. Maia podchodząc do każdego kociołka, zdecydowała się na eliksir o ciemnozłotym kolorze z lekkim srebrnym połyskiem. Z tego co widziała Rose stanęła przy zupełnie przezroczystym i bezzapachowym jak woda, a Al niedaleko niej, przy ładnie pachnącym płynie ze spiralkami ze srebrnego dymu. Nigdzie nie mogła zauważyć Scorpiusa, a przecież była pewna, że będzie siedział z nią. Cóż, trudno.
- Czas się kończy, zostało wam jeszcze dziesięć sekund. Dziewięć...
Dalej nikt nie podchodził.
- Osiem...
Al już ma parę.
- Siedem...
Ciągle pusto.
- Sześć...
Bliźniaczki zaczęły chichotać.
- Pięć...
Ktoś podchodzi do Rose.
- Cztery...
No nie, to już prawie wszyscy mają parę.
- Trzy..., Dwa...
Maia zauważyła Scorpa. Uśmiechał się do niej przepraszająco. Obok niego stała, nie, to niemożliwe, Wdzięcząca się i głupkowato uśmiechająca Nottówna. Mai zaczynały puszczać nerwy. Nigdy jej nie lubiła. Uważała się za lepszą, bo była arystokratyczną pięknością i była również w miarę inteligentna. Jen też jej nie lubiła z wzajemnością. Według wszystkich dorosłych i wielu dzieciaków to ona była najpiękniejszą dziewczynką z młodego pokolenia. Ze swoimi blond, kręconymi włoskami i złotymi oczkami zdobyła serce każdego. Oczywiście Caroline zżerała zazdrość. I nie tylko ją. Jej kuzynka, o rok starsza Anja, również za nią nie przepadała. No, ale czego można się było spodziewać po potomkiniach Greengrass. To, że siostry zmieniły nazwisko po wyjściu za mąż, nie znaczy wcale, że zmienił im się również geny. Blaise zawsze powtarzał, że nie rozumie jak tak stateczny chłopak jak Teodor ożenił się z taką idiotką jak Astoria. Zawsze uważał, że z Pansy lepiej do siebie pasowali, ale niestety Pans musiała wyjechać i ostatni raz widzieli ją na pogrzebie Lavender. Wracając jednak do lekcji, czas już prawie się skończył, a mulatka dalej nie wiedziała nikogo przy swoim kociołku.
- Jeden... Koniec czasu. Panie Nott, proszę zająć miejsce koło panny Zabbini.
Maia była rozczarowana i rozgoryczona. No, bo jeżeli jego bliźniaczka jest taką idiotką to jej brat, Philip, też na pewno taki będzie. Jego nikt za dobrze nie znał. Kiedy wszystkie dzieci bawiły się i wygłupiały lub kłóciły, on siedział gdzieś w kącie i czytał książki. Cóż, czas pokaże czy panna Zabbini się myliła.
- Więc, czy każdy wie koło jakiego eliksiru się znajduje? Jeśli nie to zaraz wszystkim wytłumaczę. Otóż panna Sunset i pan Goyle stoją koło eliksiru wielosokowego, panna Sunset i pan Thomas - eliksir vigoru, panna Nott i pan Malfoy - wywar żywej śmierci, panna Macnair i pan Potter - amortencja, panna Weasly i pan Mulciber - veritaserum, panna Zabbini oraz pan Nott - eliksir euforii, panna Avery i pan Wood - Feliks Felicis, panna Bealby i pan Ruby - wywar tojadowy, a panna Umbridge i pan Harrison - eliksir pieprzowy. Cóż, lekcję uważam za skończoną. Na zadanie każdy ma się dowiedzieć, czym charakteryzuje się jego eliksir. Esej na co najmniej osiem cali. Do widzenia.

    Przed drzwiami już czekał na nich James.
- No i jak? Dołożył wam?
- Nie, mamy tylko napisać esej, każdy o swoim eliksirze, na osiem cali. To mało - stwierdziła Rose.
- Czyś ty zgłupiała? Przecież osiem cali to ogromnie dużo. Najbardziej lubię profesora Longbottoma i jego żonę. Będziecie mieli z nią zaklęcia. A teraz co i gdzie?
- Ty leniwcu. Dla ciebie najlepiej by było gdyby w ogóle nie dawał zadań, mam rację?
- Zgadza się. - James przytaknął z szelmowskim uśmiechem. - Ale gdzie teraz?
- Hmm, moment. A, tak. Transmutacja, dwie godziny. Mamy ją sami, tak jak i zaklęcia też dwie godziny, jednak później mamy historię magii z krukonami. - powiedział Albus.
- Uuu, bracie. Współczuję wam. A, i widzimy się jutro o siedemnastej w pokoju wspólnym.
- Dobra, a teraz nas prowadź.

- Witajcie, uczniowie. Nazywam się Helena MacCallister i będę was uczyć transmutacji...
Już po trzech minutach Maia przestała słuchać i stwierdziła, że nie są to zajęcia dla niej. No może gdyby siedziała jeszcze ze Scorpiusem, ale po eliksirach była na niego jeszcze obrażona i usiadła koło Rose. Dziewczyna niestety zamiast rozmawiać lub choćby pisać karteczki, siedziała zasłuchana i pilnie wszystko notowała. Tak minęły jej całe dwie godziny. Coś dziać się zaczęło dopiero na zaklęciach, kiedy do klasy weszła ładna blondynka o dużych, może nieco wyłupiastych, jasnoniebieskich oczach i długich, układających się w fale włosach. Z uśmiechem powiedziała, najpierw wszystkim, następnie każdemu z osobna (a każdego znała i nazywała po imieniu), i znów wszystkich przywitała i zamieniła kilka słów. Później poopowiadała o pogodzie, a pod koniec drugiej lekcji powiedziała jak poruszać nadgarstkiem i jak trzymać różczkę. Kiedy zabrzmiał dzwonek pożegnała wszystkich i tanecznym krokiem wyszła z sali. Uczniowie popatrzyli po sobie, później spojrzeli na zamykające się drzwi, a następnie znów na siebie i wybuchnęli śmiechem. W tak dobrych humorach udali się na lekcję historii magii, która niestety okazała się porażką. Profesor Bins, od wielu lat ten sam nauczyciel i duch miał tak usypiający głos, że nawet kujony z Ravenclawu poddawały się jego sile. Tylko jedna osoba zawzięcie notowała. Tą osobą była Rose Weasly. Choć zamykały jej się oczy, ona się nie ugięła tylko nadal notowała tak szybko, że pióro złamało jej się aż dwa razy.
Po skończonych lekcjach wszyscy udali się na obiad, a Pierwszaki wzięli ze sobą pióra i pergaminy. Kiedy zaczęli jeść, przyjaciele pisali list do rodziców. Maia postanowiła za pomocą podchodów pochwalić się przydziałem:




Hej tatusiu :*
Co tam? Może zanim przeczytasz do końca, usiądziesz. Już siedzisz? To dobrze. A teraz słuchaj. Znaczy czytaj. Więc, chcesz wiedzieć gdzie się dostałam, tak? No to, jak wiesz są cztery domy. Uspokoję Cię, nie, nie dostałam się do Hufflepuffu. Moje marzenie też się nie spełniło - nie jestem w Ravenclawie. No, wiesz. Tiara stwierdziła, że mam za małe ambicje (Ciekawe po kim? I nie, nie myślę tu o mamie.) Pewnie w tym momencie się cieszysz i krzyczysz. "Tak, wygrałem, stawia mi piwo kremowe (o, tym piwie nie krzycz, mama nas zlinczuje), ale rozczaruję Cię. Do Slytherinu też się nie dostałam. Pewnie dodałeś dwa do dwóch, ale potwierdzę. Tak, jestem dumną obywatelką domu lwa, a, i nie martw się, Scorp też tu jest. Ale teraz będziesz dumny. Już pierwszego dnia dostałam się do drużyny Quiddicha. Jesteś dumny? No, to teraz możesz mi kupić tą miotłę. Tą, o której mama mówiła, że nie, bo nie. Czekam na prezent. 
Pozdrawiam i całuję
                   Maia :*
P. S. Nie gniewasz się za przydział, prawda? A, i nie mów mamie o drużynie. Sama jej (kiedyś [czyt. nigdy]) powiem. XD







No!! udało się. Trochę spóźniony i w ogóle, ale dłuższy :) Mam nadzieję, że się spodoba. A tak wyczekiwany przez was list od rodziców pojawi się w następnym rozdziale. Będzie się działo. Obiecuję. A narazie pozdrawiam i czekam na waszą szczerą i obiektywną opinię. 
Za szablon dziękuję Mii z Land-of-Grafic, jak wam się podoba? 

~Olciak :) 

12 komentarzy:

  1. Geniusz *.* niech mi się Greengrass odpieprzy od Scorpa -.- biedna moja Maia ;-; kochanie :3 z niecierpliwością czekam na następny rozdział a panicz Greengrass może jednak nie będzie taki zły? ;) pozdrawiam i tulę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż ona i on oficjalnie nazywają się Nott, ale niestety i młoda Nottówna jeszcze zamiesza, a i panicz Nott jeszcze pokaże się w tej historii, chociaż może z dobrej strony :) Pozdrawiam i miło za komentarz

      Usuń
    2. Dla mnie to oni do końca życia będą Greengrass'ami :3

      Usuń
    3. Nie, myślę, że Philip nie. Zobaczysz wkrótce.

      Usuń
  2. Super rozdział :D NIe lubię Greengrss!! Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. najbardziej podoba mi się list, naprawdę świetny; ciekawi mnie jaka będzie reakcja na przydział rodziców i to nie tylko Mai

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział! Rzeczywiście - list najlepszy :P
    M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej, świetny rozdział ;) może pobędę tu dłużej ? ;p zapraszam do mnie: draco-malfoy-i-hermiona-granger.blogspot.com
    Pozdrawiam
    Lena Malfoy ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Zgadzam się z opiniami wyżej:)

    Przy okazji zapraszam na prolog mojego Dramione:
    http://malfoy-and-granger.blogspot.com/
    Twoja opinia byłaby dla mnie bardzo ważna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawi mnie reakcja Malfoya i Zabiniego na przydział.
    Może jednak Philip Nott nie okaże się aż taki zły i polubi się z Maią?
    Nie mogę się doczekać ich pierwszego treningu. Ciekawe, jak sobie poradzą.
    Cóż, czekam na następny rozdział i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Tej, o której mama mówiła, że nie, bo nie" ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Suuuper rozdział *,*ja tez zaczęłam pisać
    To mój pierwszy rozdział ---> http://thechosenone4011.blogspot.com/2014/08/rozdzia-1.html?m=0 Twoje zdanie na temat mojej notki byłoby dla mnie bardzo ważne.Życzę dużo weny :))))

    OdpowiedzUsuń