wtorek, 24 grudnia 2013

Miniaturka świąteczna

   Tą miniaturkę dedykuję wszystkim, którzy pomimo otaczających ich osób, czują się samotnie. 


Mimo wszystko lubię święta...

      Jak ja nienawidzę świąt. U mnie w domu oznaczało to kłótnie pomiędzy matką i ojcem. Nie żeby nie robili tego na codzień, ale gdy zbliżały się święta stawało się to nie do wytrzymania. Kłótnia była o wszystko, poczynając od najbardziej błachych powodów, jak kolor ozdób świątecznych i rodzaj zastawy na liście gości skończywszy. Były krzyki, płacz, bicie i zaklęcia. Zwykle to ojciec znęcał się nad matką. Ja, nie dość, że byłem samotny, to zaczynali się mną interesować dopiero podczas wieczerzy i musiałem się wtedy
zachowywać nienagannie i być zawsze grzeczny i we wszystkim najlepszy. Mogłem to przetrwać tylko i wyłącznie dzięki Blaisowi i Janet, mojej kuzycnce.
     Pewnego roku, miałem z sześć lat, okazało się, ze zostaje sam. Blaise się rozchorował, a ojciec Janet pokłócił się z moim ojcem. Oboje mieli nie przyjechać. Nie dałem sobie rady. Uciekłem. Choć później miałem dwa tygodnie z głowy odchorowywójąc to, jednak ani przez chwilę nie żałowałem. Jak na sześciolatka plan miałem doskonału. Wziąć różczkę matki i wyjść z domu. Pewnie nie zauważyliby mojego zniknięcia, aż do kolacji, gdyby nie to, że wziąłem różczkę matki.
     Wyszedłem z domu dość pewnym krokiem, na nikogo nie patrząc i starając się nie wyglądać podejrzanie.Brama w naszym dworze była zaczarowana. Osoba znajdująca się wewnątrzmogła wyjść w dowolnym miejscu na świecie. Pomyślałem wtedy o kasztanie, czyli drzewie, z którego wykonana jest różczka mojej matki. Wyszedłem w parku, właśnie z kasztanowca, obok dziewczynki, która, o ironio, miała właśnie kasztanowe, mocno kręcone włosy. Opadały one jej na ramiona i zasłanieły oczy, przeszkadzając istotce w czytaniu, dość pokażnej, jak na jej wiek, książki. Już wtedy zauważyłem, że na pewno nie jest mugolką. Wiał silny wiatr, a jednak ona znajdowała się w ciszy, nie zakłucanej żadnym odgłosem. Podszedłem do niej. Zaalarmował ją trzask łamanej pod miom butem gałązki. Podniosła wzrok, wyraźnie zainteresowana.
-Witaj, nie zauważyłam cię. Jak się tu znalazłeś?
-Ugh, jakby to powiedzieć...
-Nie martw się. Coś wymyślimy, nic ci się nie stanie. - kasztanowowłosa nawet nie pozwoliła mi dokończyć zdania, a już wymieniła z tuzin służb, które można by zaalarmować i z dziesięć pomysłów pomocy. Wkońcu zebrałem się w sobiei udało mi się przerwać jej monolog.
-Ekhem. Ja nie zgubiła się, nie porwali mnie, ani nic z tych rzeczy. Ja, eee... - nastąpiła chwila ciszy. Postanowiłem jej jednak wyjawić moje zamiary. Budziła moje zaufanie, a o nie, nie było łatwo nawet kiedy miałem sześć lat. - Ja uciekłem.
-Uciekłeś? W wigilię? No, co ty. Przecież to najlepszy dzień w roku.
-No, właśnie nie. Moi rodzice non stop się kłócą, a jeszcze dwie osoby pomagające mi to przetrwać nie pojawią się. Nie mogłem dłużej. Uciekłem.
Nie wiedziałem czemu, ale opowiedziałem jej całą moją historię. Kiedy dowiedziała się odemnie, że prawdopodobnie jest czarodziejką, przyjęła to spokojnie, stwierdziła tylko:
-Podejrzewałam tak.
Później to ona opowiedziała mi całą swoją historię, że mieszka w Londynie, czasem jest samotna i niezrozumiana. Wtedy czyta i uczy się, lub trenuje łyżwiarstwo figurowe. Spędziliśmy tak trzy godziny, podczas których zachowywałem się jak, w miarę normalny, sześciolatek.
     Nagle pojawił się Zgredek.
-Paniczu, paniczu, pańscy rodzice znaleźli panicza. Zaraz tu będą.
-Dobrze Zgredku, dziękuję. A, i nie wolno ci się za to ukarać, ani przyznać się przed rodzicami, że mnie ostrzegłeś. - zwróciłem się do dziewczyny - Przykro mi, ale już muszę wracać. Spotkamy się za parę lat w szkole.
     Od tego czasu, aż do momentu, w którym zobaczyłem ją w pociągu, starałem się zapomnieć. Zapomnieć jej cudowne, kasztanowe włosy, jej lawendowy zapach i oczy. Piękne, miodowobrązowe z szarymi plamkami. Duże i zawsze błyszczące z podekscytowania. Nie mogłem się z nią spotykać, ale chciałem być blisko, żeby nie zapomniała. To wtedy wymyśliłem tą szopkę ze szlamami. Bolało mnie to, ta jej pogarda i rozczarowanie. Ale najbardziej zabolało mnie, kiedy jej oczy przestały błyszczeć.
     Teraz jestem w siódmej klasie i kończę Hogwart. Ona też. Tylko ona. Żaden z jej ferajny nie przyjechał. Są znowu święta. I znów mam dość. Tym razem jednak nie ucieknę od rodziców. Ucieknę od całego świata. Jestem na wieży astronomicznej. Ciekawe, czy będę wyglądał jak Dumbledore. No, cóż. Jeszce trzy kroki, dwa, jeden. Oddech...
-Draco, stój! - jej krzyk. I pierwszy raz powiedziała do mnie po imieniu. To przyjemne. - Możesz mnie uznać za osobę dziwną, debilkę lub idiotkę, lub nic nie wartą szlamę jak mnie nazywałeś, ale nie rób tego, bo ja też tego nie przeżyję, wciąż pamiętam tamte święta, ja Draco, ja cię chyba kocham. Nie mówię tego z litości... 
Nie wiedziałem jak przerwać jej słowotok. Po prostu ją pocałowałem.
-Przeprasza kochanie. - powiedziałem, kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy. - Przepraszam, za to całe cierpienie. Teraz obronię cię od wszystkiego złego. I nie płacz. - jej oczy zaszły łzami, a ja je obtarłem. - Nie zasługuję na to. I najważniejsze - staliśmy przytuleni do siebie, a ja wdychałem jej zapach z włosów.
- KOCHAM CIĘ, HERMIONO!




Z okazji świąt Bożego Narodzenia życzę wam wszystkim

MARZEŃ - o które warto walczyć,

RADOŚCI - którą warto się dzielić,

PRZYJACIÓŁ - z którymi warto być,

i

NADZIEJI - bez której nie da się żyć!!!


~Olciak :)

6 komentarzy:

  1. Jak milutko :3 wszystkich wzięło na pisanie XD kocham czytać miniaturki. Mają w sobie jakąś taką magię :p zwłaszcza, gdy są tak dobre jak np twoja hah :3 wesołych świąt :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej no! :_: . Myślałam, że skomentowałam, a tu lipa ;P . Nie skomentowałam. PRZEPRASZAM CIĘ ZA TO BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO!
    Ludzie! DRAMIONE ! *.* .
    I co Draco? I co? Trzeba patrzeć na święta z pozytywnym nastawieniem! :D .
    Ech... sześcioletni Draco, a już z domu ucieka ;P Nie ładnie, nie ładnie ^^ . Ale cóż... trudno się dziwić.
    Uuu *.* *robi słodkie oczka*. Nie mam pojęcia dlaczego, ale zawsze się tak jakoś cieszę, gdy Draco może zwierzyć się Hermionie *.* . I Love It <3 ! xD
    A końcówka najbardziej mi się spodobała. Naprawdę.
    No cóż... jeszcze raz przepraszam, że nie skomentowałam od razu (jest mi serio wstyd za to), ale za to ponownie wróciłam do tej króciutkiej historii <3 .
    Co dalej powiedzieć?
    *zastanawia się*
    Nic nie wpada mi już do głowy...
    Może jedynie to, że także życzę Ci wesołych świąt (wiem, że jest po, ale do 6 stycznia można składać ^^ xD [chyba o.o xd]). No ale także pijanego sylwestra, dobrej zabawy oraz udanego, szczęśliwego i lepszego niż poprzednie, NOWEGO ROKU! :*
    Pozdrawiam i weny!
    Kaja

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam Cię nominować do Libster Blog Awards. Więc gratuluję i dziękuję za tak świetnego bloga. Reszta na moim blogu, Twoje pytania oraz reszta nominacji :) Powodzenia :)

    powierzchniaumyslu.blogspot.com <----- Tutaj znajduję się Twoje zadanie :)

    Agata

    OdpowiedzUsuń
  4. Końcówka bardzo piękna, naprawdę. Aż brak słów.
    Zapraszam do mnie.
    http://nadzieja-lepszego-jutra.blogspot.com/
    Jestem tu nowa i mam nadzieję, że przyjmiesz mnie ciepło z komentarzem >.<
    Wybacz za spam ._.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brak słów :D

    OdpowiedzUsuń