Dedykacja dla Vikty - pierwsza uwieżyłaś, że z mojego pisiadła coś może być.
Poszukując wolnego miejsca, Scorp
i Maia trafili do przedziału, w którym były tylko dwie osoby, dość szczupły
chłopak o wiecznie rozczochranych, czarnych włosach i zielonych oczach, oraz
dziewczyna z brązowymi włosami i brązowymi oczami.
- Cześć, czy wolne? – zdobyła się
na odwagę Maia.
Gdy już się usadowili, zielonooki powiedział:
- Jestem
Albus Potter, dla przyjaciół Al, a to moja kuzynka – Rose Weasly. A wy?
- Nazywam się Scorpius Malfoy, tak mój ojciec
to Draco Malfoy – odpowiedział widząc minę Rose. – Możecie mówić mi Scorp.
- A ja
jestem Maia Zabbini. Wiecie mniej więcej, w którym będziecie domu?
- Ja albo w Gryffindorze, albo w
Ravenclawie. – odpowiedziała szybko Rose.
- A ja chciałbym być w
Gryffindorze, ale boję się, że trafię do Slytherinu. – stwierdził Al.
- Nie ma czego się bać, mój tata
był w Slytherinie i moja mama też. Ale ja tam nie pasuję. Prędzej do
Ravenclawu. A ty Scorp?
- Chciałbym być w Slytherinie,
jak mój tato, lecz on powiedział, że jestem za bardzo podobny do mamy.
- A kto jest twoją mamą? Rodzice
nie chcieli nam powiedzieć. – zapytała potomkini
Panny-Wiem-To-Wszystko-I-Jeszcze-Więcej.
- Och, to była… - Maia zawiesiła
głos i spojrzała z niepokojem na przyjaciela. Blondyn kiwnął głową.
- Lavender Brown – dokończyła
mulatka. – Ale niestety już nie żyje.
Nagle zapadła cisza. W oczach blondyna pojawiły się łzy.
- Przepraszamy, nie wiedzieliśmy.
Nawet nie podejrzewaliśmy, że… - zaczął przepraszać Albus, ale właśnie w tym
momencie rozsunęły się drzwi przedziału.
- Coś z wózka, kochaneczki?
Wszyscy coś kupili, ale najwięcej wzięła Rose.
- Nie spodziewałam się. Nie
wyglądasz, żebyś tak dużo jadła. – Maia była autentycznie zdziwiona. Patrząc na
szczupłą dziewczynę rzeczywiście można było odnieść wrażenie, że raczej się
głodzi, niż dużo je.
- Nie przejmuj się. Ona tak
zawsze. Ma to po ojcu. – Wszyscy się roześmiali z wyjątkiem samej
zainteresowanej.
- Z czego się śmiejecie?
W drzwiach stał wysoki i szczupły chłopiec z piwnymi oczami,
o brązowych, lekko wpadających w czerwień, włosach. Na pierwszy rzut oka nie
było tego widać, ale po dokładniejszym przyjrzeniu się można było zauważyć, że
jest podobny do Albusa.
- To twój brat?
- Tak – odpowiedział zmieszany
zielonooki – James, wejdź. Nie krępuj się. Właśnie śmialiśmy się z Panny K.
- No tak. Znów jesz tyle, ile
wujek Ron. Nie żeby coś, ale za niedługo naprawdę będziesz przypominać babcię
Molly, a tego byś chyba nie chciała.
I Scorp i Maia patrzyli na nich z dziwnym błyskiem w oczach
i znów oboje wybuchnęli śmiechem. Teraz to James popatrzył na nich zdziwiony.
- Hej, jestem James Syriusz, brat
tego głąba. A wy? – odpowiedział i popatrzył z kpiącym uśmiechem na brata,
który był oburzony jego przemową.
Tym razem to Maia zabrała pierwsza
głos:
- Maia Zabbini, a to Scorpius
Malfoy. – Uśmiechnęli się do siebie i podali sobie rękę.
- Ciekawe czy z charakteru też
jesteś tak podobny do ojca jak z wyglądu, bo jeśli tak to nie sądzę by było to
miłe.
Blondyn zaczerwienił się po cebulki włosów, a Rose i Albus w
tym samym momencie krzyknęli dokładnie tak samo jak ich matki:
- James, jak możesz!
Albus, choć wyglądający dokładnie jak swój ojciec, z
czarnymi rozczochranymi włosami i zielonymi oczyma, przyjął postawę jak matka,
a ogień, który zapalił się mu w oczach, naprawdę nadawał mu wygląd Ginny
Weasly, teraz Potter. Za to Rose przybrała słynną twarz panny Granger kontra
Fretka.
Scorp zaczął dukać:
- Ja, ja, ja nie wiem, ale nie
gwarantuję.
- Nie mówisz jak swój ojciec –
stwierdził James. – No, ale przyszedłem tu, żeby wam powiedzieć, iż zostało
tylko piętnaście, a już właściwie dziesięć minut, więc…
Ale w tym momencie przerwały mu dziewczyny.
- A ty tu jeszcze stoisz?
WYNOCHA! Musimy się przebrać! Was też to się tyczy! – zwróciły się do blondyna
i bruneta.
Gdy pociąg się zatrzymał, jakaś
ładna dziewczyna wyglądająca na szesnaście lat i mająca jakąś plakietkę
przypiętą do szaty (prefekt Ravenclawu – poinformowała Rose) powiedziała im,
żeby wszystko zostawili w pociągu, ponieważ zostanie to zabrane osobno do
szkoły.
Wyszli na peron, a tam człowiek
zaczął nawoływać:
- Pirszoroczni, pirszaki do mnie!
Człowiek w jego wypadku to złe określenie, ponieważ był
wielkości co najmniej czterech mężczyzn, a szerokości trzech. Wszystko by
pasowało do opisu Rubeusa Hagrida, gdyby nie to, że miał ładnie wygoloną twarz
i uczesane włosy oraz wyraźny francuski akcent. Był to Orest Hagrida, syn
klucznika Hogwartu i jego żony, madame Maxime, aktualnie również Hagrida.
- O, witaj
Albusie i ty również Rose.
Gdy wszyscy
się już załadowali do łodzi, konwój ruszył. Płynąc po ciemnym jeziorze,
zobaczyli nagle coś machającego im w ciemności.
- Nie
przejmujcie się, to tylko wielka kałamarnica. – Powiedział Orest.
Oczywiście od razu wybuchł zamieszanie, które zostało
przerwane przez zbiorowe ACH!
- Tak, to
Hogwart. – potwierdził gigant z uśmiechem. Przed nimi, bowiem wznosił się
wielki zamek cudownie oświetlony w ciemności.
Kiedy
doszli do bramy, podszedł do nich wysoki, ale pulchny mężczyzna z długimi
zapiętymi w kucyk włosami w kolorze hebanu. Orest pospieszył z wyjaśnieniami.
-
Przywitajcie się dzieci. To profesor Macmillan, uczy zaklęć. Jest również
zastępcą pani dyrektor Minerwy McGonagall.
- Dziękuję
Oreście. Możesz ich zostawić pod moją opieką. – odpowiedział profesor z
niechętnym uśmiechem – Przygotujcie się, za chwilę wejdziecie do wielkiej sali,
gdzie czeka was przydział. Domy Godryka Gryffindora, - tu spojrzał z uśmiechem
na pannę Weasly i pana Pottera – Helgi Hufflepuff, mój własny, Rowery
Ravenclawu i Salazara Slytherina – przy ostatnim popatrzył z niechęcią na
młodego Malfoya – czekają na was.
Otworzył drzwi i zdecydowanym krokiem ruszył w stronę podium
nauczycielskiego. Scorpius był zachwycony wystrojem sali. Choć wiele słuchał o
niej od swojego taty, to co zobaczył było z tysiąc razy lepsze. W pewnym
momencie cała grupa zatrzymała się i wpatrzyła w kawałek materiału, który,
jakby pod ostrzałem spojrzeń, wyprężył się w półmetrową tiarę i zaczął śpiewać.
Z dziesięć setek lat
temu
Kiedy nie grzeszyłam
wiekiem
Mój właściciel zanim
Martwą ostatni raz
zamknął powiekę
Z przyjaciółmi
tchnęli we mnie
Umysłów swoich los
Decydować mi
pozwolili
Jak czyj może
potoczyć się los
Czerwonousty Godryk
Gryffindor
Na odważnych jak lew
czeka
Kruczowłosa Rovera
Rawenclaw
Orłów lecących ku
wiedzy chce
Białolica Helga
Hufflepuff
Dla swego borsuka
dobrych pragnie
Zielonooki Salazar
Slytherin
Sprytnych jak węży
pragnie
Choć między sobą się
kłócili
To szanowali nawzajem
siebie
Ja przydzielę was
najlepiej jak umiem
Bo twój umysł i serce
dla mnie są otwarte
Twój los jasny stanie
się dla ciebie
A nie stereotypy i
tradycje otarte
Wszyscy zaczęli bić brawo, a zastępca dyrektora wziął listę
i powiedział
- Wyczytana
osoba siada na krześle i zakłada tiarę, następnie idzie do wybranego przez nią
domu. Adams, Catérin.
- Hmm,
Ravenclaw. – Roześmiana jedenastolatka o mysich włosach obciętych na pazia
podbiegła do wiwatującego stołu.
Ceremonia trwała, a co jakiś czas pojawiały się już znane w
Hogwarcie nazwiska, jak na przykład:
- Nott,
Caroline.
-
Slytherin.
Blondyn przyglądając się temu rozmyślał o tym co powiedział
mu ojciec przed wyjazdem i o nowych przyjaciołach poznanych w pociągu. Tak,
przyjaciołach. Wcześniej widywał się z różnymi arystokratycznymi rodami jak
właśnie Nott lub Goyle, ale przyjaźnił się tylko i wyłącznie z Zabbinimi, a w
szczególności z Maią. Właśnie, Maia patrzyła w tym momencie na niego tymi
hipnotyzującymi szarymi oczami i uśmiechała się nieśmiało swoimi koralowymi
ustami. Uśmiechnął się również do niej. Gdy powiedział jej kiedyś, że ma
właśnie koralowe usta, a nie czerwone, zaśmiała się perliście i powiedziała mu,
że jest niezwykłym chłopcem. To wtedy dziewczyna pocałowała go pierwszy raz, co
prawda w policzek, ale to już zawsze coś. Mama nauczyła go rozpoznawać kolory i
wiedział, że na sztandarach Slytherinu jest szmaragdowa zieleń i stare srebro,
Hufflepuff ma kanarkową żółć, a Ravenclawu kobalt. Te rozmyślania przerwał głos
profesora Macmillana:
- Malfoy,
Scorpius.
Idąc w stronę krzesła zauważył iż stół ślizgonów patrzy na
niego z wyczekiwaniem. On znów przypomniał sobie słowa ojca. „Nie będziesz w
Slytherinie.” Usiadł na krześle i założył tiarę.
- Ciężki
wybór, ciężki. Ostatnio miałam taki problem przy Harrym Potterze. Tak, ciężko.
Jesteś Malfoyem, arystokratą, którego ród od pokoleń jest w Slytherinie. Ale
matka, Lavender Brown, gryfonka, bardzo odważna i empatyczna. Tak, ciężko. Masz
coś do dodania?
W tym momencie, jak na złość, przypomniały mu się słowa
ojca. Jego już osobista mantra. „Nie będziesz w Slytherinie.”
- Tak twój
ojciec ma rację. Pisany ci jest…GRYFFINDOR. – kiedy tylko ostatnie słowa przebrzmiały
głośno w wielkiej sali mieli szczęki na ziemi, nie wyłączając nauczycieli. No,
bo żeby Malfoy, od pokoleń w Slytherinie, znalazł się w Gryffindorze. To nie do
pomyślenia. Ale już po chwili przy stole lwa wybuchł gorący aplauz, a parę
odważniejszych osób zaczęło krzyczeć:
- Malfoy u
nas! Mamy Malfoy! Malfoy u nas!
Później obyło się bez poważniejszych niespodzianek. Albus
był już drugim Potterem więc, aż tak nie zachwycali się nad nim, choć szepty i
tak rozbrzmiewały z wielu stron, a trafiając tam gdzie jego ojciec, brat i
matka nie zrobił wielkiej furory. To samo stało się z Rose. Po prostu jako
Weasly musiała znaleźć się w domu lwa i tam się znalazła, inteligencja matki
jej w tym nie przeszkodziła, a nawet pomogła. Trochę większe zamieszanie
wybuchło przy Mai.
- No, bo
żeby dwoje pewnych ślizgonów trafiło do Gryffindoru, to to jest ni do
pomyślenia! – podsumował James.
Nareszcie. moje panie stwierdziły, że Oleńka jest mądra i może pisać olimpiady. Dzięki Merlinowi już po.Tak, więc o to przed wami nowy rozdział. To co jest kursywą to tiara mówi w głowie Scorpa. A mowa tiary jest wymyślona przeze mnie.
A więc taak :
OdpowiedzUsuńLubie twój styl pisania,i możesz byc pewna,ze bede tu zaglądać :3 Dziękuje za dedykacje ( po raz trzeci nazwe zmieniałam xd ).Nie mam siły pisać długich i wyczerpujących komentarzy.To nie moja bajka ^^
Życze weny i pozdrawiam :*
Vikta ^^ a teraz Mrs.Snape'owa
Gratulacje za napisanie własnej piosenki powitalnej. to bardzo trudne. Nieźle też nakombinowałaś, Scorp i Maia w Gryffindorze, interesujące, czekam na dalsze rozdziały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Panna Malfoy
dla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com
Dobra. Wszystko pięknie.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się jak piszesz.. i mam nadzieje że będzie tak do końca (głównie dlatego że wczesniej widziałam twoje prace jako zadania na polski - a jak wiemy u nas ich tematy nie są powalające).
Mam zamiar sprawdzać bloga co jakis czas i wierzę że miło nas zaskoczysz.
Z niecierpliwoscią czekam na resztę rodziałów!
Dominik!
Niezły pomysł - dwóch pewnych Ślizgonów w Gryffindorze. Jestem ciekawa, jak ta historia dalej się potoczy.
OdpowiedzUsuńWidać, że James ma pewne uprzedzenia do Scorpiusa. Mam nadzieję, że jeszcze się polubią.
Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.
Wielki szacun za taką mowę tiary :) Jestem pod ogromnym wrażeniem. Naprawde świetnie piszesz i mam nadzieję, że w najbliższym czasie ukaże się następny rozdział ^^ pozdrawiam i życzę weny :3
OdpowiedzUsuńMeega blog ! Zgadzam się z Dominikiem. Miło, że robisz coś poza standardem. Myślę, że masz ogromny talent. Nawet nie ma tak dużo błędów ortograficznych, jak się spodziewałam : P
OdpowiedzUsuńMagda Dawaj Ciastko
PS Szczery komentarz prosto z serduszka <3
Ok ciastko będzie a jak chcesz to powiedz jakie błędy to poprawię! :)
UsuńSerdecznie zapraszam po odbiór swojego szablonu na land-of-grafic.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Fajny rozdział :) Będę tu zaglądała :)
OdpowiedzUsuńSuper, super, SUPER!
OdpowiedzUsuńScorpius Malfoy w Gryffindorze? :o . No no no... Original! <3
Szczerze mówiąc, rzadko kiedy czytam czasy "Nowego Pokolenia", ale zostanę tutaj!
Weny kochana!
Pozdrawiam,
Kaja Snape
Zapraszam na NN, i ogólnie do lektury mojego bloga!
OdpowiedzUsuńhttp://druganaturaannie.blogspot.com/
prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.
OdpowiedzUsuń