poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział I - Scorpius

 
Specjalna dedykacja dla Dominiki. :)



 Obudził go podekscytowany krzyk jego siostry.

 -Scorp, wstawaj już siódma. Zaraz pierwszy raz pójdziesz do szkoły.
 -Jen pociąg mam o dziesiątej, daj mi jeszcze pospać.
 -Ale zaraz tu będzie Maia. Wstawaj.
Zwlekając się z łóżka, a właściwie z łoża, rozejrzał się po swoim pokoju. Był on przytulny, czerwony ze
srebrem i widoczną w wystroju kobiecą ręką. Urządzał go z mamą, kiedy ta jeszcze żyła. Przejechał wzrokiem po schludnym, metalowym biórku i szafie w ciepłym odcieniu drewna. Jego wzrok zatrymał się na podłodze, gdzie walały się rzeczy. Nie jego rzeczy.
 -Jenny! Chodź tu natychmiast!
Jedenastolatek był wściekły. Gdy w drzwiach pojawiła się jego siostra, wydarł się:
 -Co to ma być?!
Jen słodko się uśmiechnęła, jak na nią przystało i zaszczebiotała:
 -A, to. To nic takiego. Tylko tak jak mówiłam zaraz przychodzi Maia i wujek Blaise i i i i muszę mieć porządek, więc... - w tym momencie  wyglądała jak aniołek z tymi swoimi blond włosami, skręcającymi się wokół jej dosyć pulchnej i zarumienionej twarzyczki.
 -Nic mnie to nie interesuje. Jak musisz mieć porządek, to posprzątaj, a nie zrzucaj ich przez klapę. Tym razem ci odpuszczę, ale jeszcze raz tak zrobisz...
 -To cię nie będzie. Będziesz w szkole, a ja będę tu sama z tatą.

W tym momencie w jej cudnych, złotych oczach pojawiły się łzy. Scorp od razu wziął ją w ramiona.

 -No już nie płacz. Przecież przyjadę na święta i będę do ciebie codziennie pisał. A za rok pójdsziesz do szkoły już ze mną.
 -Ale wtedy tatuś zostanie sam.
 -Nic mu nie będzie.
Akurat w tej chwili z dołu dobiegł ich krzyk:
 -Scorp, Jen! Wujek Blaise, ciocia Nancy i Maia przyjechali!
Zbiegli na dół.
 -Maia, Maia. Cześć wujku, ciociu. Chodż do mnie Maiu.
Jen była tak podekscytowana, że jej długie, blond włosy skakały wokół jej twarzy. Ale dla Mai, ślicznej mulatki o skórze kawy z mlekiem i ciemnych prostych włosach, istniała tylko jedna osoba. W jej szarych oczach widać było zachwyt.
 -Witaj Scorpiusie.
 -Witaj Maio!
Oczywiście wujek Blaise i Draco nie pozwolili młodym zachwycać się sobą.
 -Diable! My już jesteśmy gotowi, tylko Scorp przebieże w końcu tą piżamę i zjemy wszyscy śniadanie. Nancy jak widzę ciąża ci służy.
Państwo Zabbini byli małżeństwem już od trzynastu lat. Mieli już Maię, o rok młodszego syna Roberta i trzyletnią córkę Aline. Oboję młodszego rozdeństwa postanowiło zostać w domu. Teraz Nancy znów była w ciąży, tym razem bliżniaczej.
 -Smoku! Czuję, że śniadanko dziś zrobiłeś ty albo skrzaty zastrajkowały i wszystko przypaliły.
W tym momencie padło niecenzuralne słowo, a Draco wybiegł z przedpokoju. Wszyscy się zaśmiali. dobiegł ich jeszcze głos Smoka:
 -Scorp idż ubierz to co masz w pokoju przyszykowane i jak jeszcze raz zobaczę taki bałagan to..
Nie dowiedzieli się co czeka Scorpiusa jeżeli jeszcza raz będzie miał taki bałagan, ponieważ Maia wybuchła niekontrolowanym śmiechem.
 -Co co o ttt yyyy masz na sooo obie?
Wyksztusiła pomiędzy skurczami przepony.
Jedenastolatek był ubrany w piżamkę w...zielone słoniki.
 -Maia, no co ty, dopiero teraz zauważyłaś? Ty to jesteś spostrzegawcza. - powiedziała Jen.
 -Moja córka jest bardzo spostrzegawcza, ale teraz poprostu tak była zapatrzona w jego oczy, że... - Diabeł nie dokończył. Maia spłonęła rumieńcem, a chłopiec wybiegł do swojego pokoju.
   
   Podczas śniadania, na które byłu, trochę spalone, naleśniki z nutellą lub białym serem, Jen, nie mogąc się powstrzymać, zaczęła cały czas zadawać pytania.
 -A co robiliście na trzecim roku?
 -Naprawdę tak nie lubiliście Harry'ego Pottera? Tego Pottera?
 -To ta Hermiona Granger?
A Blaise, cóż miał robić. Odpowiadał. Z uśmiechem na ustach. Oczywiście ku niezadowoleniu Dracona.
 -Diable...
 -Słucham?
 -Jeszcze jedno słowo...
 -Ale tato, ta historia jest świetna. To wujku, co było dalej podczas tej imprezy w szóstej klasie?
 -Więc gdy Smok był już tak pijany, że usnął to...
 -Diable!
 -Przefarbowaliśmy mu włosy na zielono...
 -Blaise! - Draco zrobił się zielony z bezsilnej złości.
 -O miał taki kolor włosów jak teraz twarz. A wasza mama, wtedy jeszcze się nie lubiliśmy, powiedziała: O fre...
 -ZABBINI!!! Dzieci zabierajcie kufry. Wychodzimy. Przykro mi Nancy, śniadanie skończymy póżniej. Ubierzcie i zapnijcie te płaszcze. Jen, decyduj się teraz idziesz z nami, czy zostajesz z babcią?
 -Idę, oczywiście, że tak.
 -To jeżeli idziesz to musisz mi przyżec, że podczas podróży nie wypowiesz ani słowa do wujka Diabła. Zgoda?
 -Ale tato.
 -Zgoda?
 -No, ale...
 -Zgoda? Pytam się ostatni raz.
 -No, dobrze. Zgoda.
Wsiedli do minivana Blaise'a.
 -Diable, wolę twoje ferrari.
 -Ja też Smoku. Ale nie zmieścilibyśmy się wszyscy.
 -To, to ja wiem.

   Gdy dojechali na King's Cross, wzięli wózki, zapakowali się i dostali na peron numer 9 i 3/4 Scorpa opóściła cała odwaga. Złapał Jenifer za rękę.

 -Co się stało? - wyszeptała dziesięciolatka.
 -Nic tylko, bardzo się boję. Z tego co wiem o rodzicach to będę nie zbyt lubiany w szkole.
W tym samym momencie Draco ukłonił się komuś.
 -Wujku, a kto to? Ci ludie którym się kłaniałeś? - Zapytała Maia.
 -Och, to tylko państwo Potter oraz Weasly. Z tego co wiem teraz do szkoły chodzą James Potter, a wtym roku również Albus Potter i Rose Weasle. Jak widzę Rose podała się w matkę. Ciekawe czy jest tak mądra jak Granger. Bo jeśli tak, Scorpiucie to cóż, szczerze...
 -Nie macie w nauce z nią szans - dokończył Blaise.
   Nadszedł czas ostatnich pożegnań.
 -Scorp. Nie martw się. Znając twoje szczęście to nie dostaniesz się do Slytherynu. Za bardzo wdałeś się w matkę, ale nie martw się. I proszę cię o jedno. Nie popełniaj moich błędów. Pamiętasz Lav dużo lepiej niż Jen. Pamiętaj też jej nauki. NIe ma czarodzieji czystej krwi i szlamy. Są po prostu czarodzieje.
 -Braciszku nie martw się. Będę karmiła nasze rybki i posprzątam to co nabałaganiłam, obiecuję.
Scorpius pocałował siostrę w czoło, przytulił się do ojca i pomachał wujostwu. Wziął Maię za Rękę.
 -Gotowa? - Zapytał patrząc w jej ciemnoszare oczy teraz zdradzające zdenerwowanie.
 -Gotowa. - odpowiedziała hardo - A ty?
 -Jak nigdy.
I weszli razem do pociągu.




Witam

Wiem, że długo musieliście czekać ale szkoła - jako wyjaśnienie całego zła na świecie. No i niestety problemy z internetem.
A teraz na poważnie.
Dziękuję za wszystkie wejścia. Proszę o komentowanie. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Następny rozdział postaram się dodać jeszcze w tym miesącu. 
Pozdrawiam was wszystkich bardzo serdecznie
~Olciak :)


4 komentarze:

  1. Popłakałam sie ze śmiechu przy opowiadaniu Blais'a i krzyku Draco xD
    Świetnie piszesz :3 Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam :*
    Vikta ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej.
    Przeczytałam prolog, przeczytałam pierwszy rozdział. Masz ciekawy pomysł na fabułę, fajnie, że matką Scorpiusa była Lavender Brown. Ciekawi mnie to, jak się zapoznała z Draconem, więc mogłaś byś o tym wspomnieć. Co do Scorpiusa, fajnie ukazujesz jego postać.Widać, że jest zakochany w Mai. Możesz stworzyć całkiem niezłą historię o nowym pokoleniu. Chociaż ja nie obiecuję, że będę czytać, ponieważ to trochę nie mój klimat. Masz fajny styl pisania, ale zwróć uwagę na błędy, czasem zdarzą ci się takie oczywistości, że nawet mi rzucają się w oczy.xD
    Pracuj, pracuj, pracuj. A osiągniesz sukces.:)

    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com
    PS. zapraszam na pierwszy rozdział nowego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  3. W prologu bardzo mnie zaskoczyłaś, oczywiście pozytywnie. W Twoim opowiadaniu Scorpius jest synem Lavender. Wcześniej nie czytałam podobnego opowiadania. Jestem ciekawa, kiedy Draco się tak zmienił. I jak zakochał się w Lavender. W końcu, była Gryfonką. Czekam na rozdział drugi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ! Czekam na kolejne :)

    Śliwex

    OdpowiedzUsuń