Mimo wszystko lubię święta...
Jak ja nienawidzę świąt. U mnie w domu oznaczało to kłótnie pomiędzy matką i ojcem. Nie żeby nie robili tego na codzień, ale gdy zbliżały się święta stawało się to nie do wytrzymania. Kłótnia była o wszystko, poczynając od najbardziej błachych powodów, jak kolor ozdób świątecznych i rodzaj zastawy na liście gości skończywszy. Były krzyki, płacz, bicie i zaklęcia. Zwykle to ojciec znęcał się nad matką. Ja, nie dość, że byłem samotny, to zaczynali się mną interesować dopiero podczas wieczerzy i musiałem się wtedy