poniedziałek, 24 marca 2014

Błędne informacje

Dedykacja dla tych co czekają. :D


Najszczęśliwszy tydzień mojego życia zaczął się zwykłym przypadkiem. Powiedziałam w złym miejscu i w złym czasie o parę słów za dużo

Ginny, Malfoy jest gorzki jak sód.
-Sód? Zgłupiałaś? Sód jest gorzki? - wytknęła mi przyjaciółka.
-Och. Tak mi się tylko powiedziało. To wszystko przez nerwy. Mówię co mi ślina na język przyniesie.

Od tych słów miałam się już nigdy nie uwolnić.
Kiedy następnego dnia szłam do Wielkiej Sali towarzyszyły mi spojrzenia, poczynając od rozbawionych i zdziwionych, kończąc na morderczych. Te ostatnie posyłały mi szczególnie fanki Malfoya. Przed Wielką Salą czekała na mnie Ginny. Nawet nie zdążyłam się odezwać, kiedy ona wziąwszy mnie za rękę, pociągnęła do najbliższej toalety. Po sprawdzeniu, czy nikogo nie ma, Wiewióreczka rozpoczęła swój monolog.
-Mionka, ktoś nas podsłuchał, ale coś pozmieniał i wychodzi, że powiedziałaś coś innego, niż powiedziałaś i...
-Stój. Stop! Ginny!! WIEWIÓRA!!! - dopiero na to ostatnie ruda zaprzestała swojego wywodu.
-No, a teraz spokojnie i pomału przekaż mi to, co chcesz powiedzieć.
-Pamiętasz wczorajszą rozmowę?
-No, tak.
-Więc...
-Nie zaczynaj od więc.
-Nie zaczynam. To kontynuacja poprzedniej wypowiedzi, no to tak jak mówiłam. Więc ktoś nas podsłuchał, ale coś pozmieniał i wyszło, że powiedziałaś, że, no, eee...
-No, powiedz to wreszcie.
-Że Malfoy jest słodki jak miód.
W tym momencie napadł mnie nieopanowany atak śmiechu.
-Kto w to uwierzy? Przecież sześć lat nienawidziliśmy się, dopiero w tym roku nasze stosunki stały się w miarę poprawne. Poza tym on nadal obraża mnie na każdym kroku, ja się odgryzam. Choć muszę przyznać, że ostatnio przesadził. To, że noszę wytarte dresy w naszym salonie prefektów nic nie znaczy, a on mówi, że kuszę i nikt nie musi o tym wiedzieć.
Właśnie w tej chwili do łazienki wszedł... Malfoy, a razem z nim Zabbini.
-O jak miło. Ale nie wiedziałem, że one już... Blondyn nie zdążył dokończyć.
-Och Fredka i Wężyk. Zostaliście, yyy, znaczy zostałyście już dziewczynami, czy odkryliście swoje prawdziwe powołani i sprzątacie ubikacje?
-Wiewióreczko, nie pozwalaj sobie. To, że byliśmy razem dwie noce temu i mówiłaś o Pytonie, jeszcze nie oznacza, że możesz sobie obrażać mnie i Smoka. A, i najważniejsze. To wy jesteście w męskiej toalecie.
-Jak to w męskiej?
-Granger, twoja elokwencja, jest jak naszego Wybrańca, oby żył wiecznie, na moim ulubionym przedmiocie – eliksirach. - Teraz stalowooki zbliżył się do niej. - Słyszałem jak pięknie się o mnie wyrażałaś. Ale... - Aktualnie jego wargi dotykały płatka ucha brązowookiej - ...za wysokie progi, Mionko. Mrugnął tylko do niej i wyszedł z łazienki.
Zabbini pocałował Ginny, krótko, acz namiętnie i wyszedł za swoim przyjacielem.
Panna Wiem-to-wszystko-ale-tego-jeszcze-nie patrzyła z niedowierzaniem na rudą. Ta cała czerwona unikała jej wzroku
-Czy ja o czymś nie wiem? I o co chodzi z tą nocą? - uniosła brew.
-Po pierwsze, opowiem ci u ciebie w dormitorium, po drugie, jak wyżej, po trzecie nie unoś brwi jak Malfoy, bo jednocześnie podnosisz obie i nadaje ci to wygląd głupkowatego zdziwienia, no, i po czwarte – zostały nam trzy minuty śniadania.
Obie udałyśmy się do Wielkiej Sali, ale jeszcze obie sprawdziłyśmy jedną rzecz. Faktycznie, męska. Lekcje upłynęły mi pod ostrzałem spojrzeń lafirynd Malfoya. Kiedy wieczorem zamknęłyśmy się w mojej sypialni z rudą, rozpoczęłam przesłuchanie.
-Jak było? Kiedy? Z kim to wiem. Dlaczego? Coś ci obiecał?
-Bardzo dobrze, jak on mówił sam, dwie noce temu, jesteśmy razem ale musimy to ukrywać, narazie.
-Jesteście razem? To wspaniale.
-Okey, Mionka. Teraz ty. Co Smok powiedział ci na ucho.
-Och. No, że on to za wysokie progi dla mnie. Chyba nawiązał do moich dresów.
-Więc nie pozwólmy mu tak myśleć. Jutro zaczynamy akcję „Błędne informacje”.
Rozmowy toczyły się jeszcze do późnej nocy. Następnego dnia wstałyśmy o dziesiątej.
-Siadaj, zamknij oczy, albo nie, teraz idź się wykąp, ja polecę do mnie po wszystkie przybory i to przegotuję. Masz dwadzieścia minut. I ubierz jakąś seksowną bieliznę. Albo nie. Zostań w piżamie, ja ci wszystko przygotuję. No, już. - I wybiegła z pokoju.
Cóż miałam robić. Weszłam pod prysznic i puściłam na siebie gorącą wodę. Przyjemnie odprężała moje zastane mięśnie. Miałam umyć się moim sportowym żelem, kiedy mój wzrok padł na płyn do kąpieli o zapachu malin. Używałam go tylko na nadzwyczajne okazje. Ale chyba poinformowanie mojego współlokatora, iż jednak się myli jest nadzwyczajną okazją. Po jeszcze pięciominutowym komponowaniu swego ciała w wodzie wyłączyłam natrysk. Wytarłam i ubrałam. W tym momencie Wiewióreczka zaczęła się dobijać.
-Siedzisz już dwadzieścia pięć minut. Wypad. - Gin zła, była tak podobna do swojej matki, że byłam gotowa w trzy sekundy.
-Mamy czas do obiadu, ale dobrze by było gdybyś zobaczyła się z nim jeszcze wcześniej. Dobra, o to postara się Blaise. A, ty siadaj.
Przez dwie godziny Ginny używając czarów i zwykłych, mugolskich, sposobów, zrobiła mi pełny makijaż, poczynając od podkładu, kończąc na tuszu i szmince. Wszystko to wyglądało bardzo naturalnie. Następne pół godziny zajmowała się moimi paznokciami u rąk i stóp, a dwadzieścia minut komponowała mi fryzurę. Ostatnie dziesięć minut zajęło jej przekonanie mnie do włożenia tych ubrań, które ona mi przygotowała.
-Gin, to, że dzisiaj jest sobota, nie zmienia faktów, że jesteśmy w szkole.
-Astoria chodzi tak na co dzień, poza tym ty masz strój ładny, a nie wyzywający.
-Dlatego Astorię nazywają dziwką.
-Ale to zwiększa twoje szanse.
-Och, no dobrze, ale tylko ten jeden jedyny raz.
-No, wyglądasz świetnie. Ja wychodzę, jak zapukam to znaczy, że ty też masz wyjść.
Po nie całych trzech minutach rozległo się natarczywe pukanie. Udając, że w ogóle na ten sygnał nie czekałam, odkrzyknęłam.
-Czekaj chwilę, wezmę jeszcze torbę.
-Granger, nie wydurniaj się. Ty i torba? - usłyszałam złośliwy głos Malfoya. Już wyobrażałam sobie ten jego złośliwy uśmieszek. Kiedy wyszłam zauważyłam, iż się nie pomyliłam. Smok naprawdę miał ten jego firmowy wyraz twarzy, który znikł kiedy tylko mnie zobaczył.
-Dobra Malfoy, pozbieraj szczękę. A, ty Gin, weź swojego „przyjaciela” i idziemy na obiad.
Kusząco kręcąc biodrami wyszłam z salonu. Teraz, oprócz zabójczych spojrzeń fanklubu faceta, który ślini się na widok, każdej, jeśli pokaże dekolt, towarzyszyły mi również pożerające i rozbierające mnie spojrzenia facetów. Musiałam przyznać, że, choć nie w moim stylu, wyglądam świetnie. Czerwona skórzana kurtka, czarna bluzka zwężana w talii i z wielkim dekoltem, czarne, skórzane rurki i czerwone czółenka z platformą i czarną podeszwą. Nic dodać, nic ująć. Do tego jeszcze smokey eye z przedłużaną kreską nad powieką i matowe usta w kolorze wina.
Tuż pod Wielką Salą dogonił mnie blondyn. Teraz to on zaciągnął mnie do pamiętnej toalety.
-Kusisz, Granger, kusisz, ale ni musisz tego robić. I tak jestem twój. Oczarowałaś mnie już od początku roku szkolnego, kiedy, raz, miałem okazję oglądać jak się przebierałaś. Oczywiście zaraz zamknęłaś drzwi, ale i tak nie mogłem się uwolnić. Nie zauważyłaś. Od tego momentu nie przespałem się z żadną laską.
-A to stwierdzenie? Za wysokie progi?
-Masz błędne informacje. Po prostu chciałem zobaczyć jak zareagujesz. Nie zawiodłem się. I co? Dalej jestem gorzki jak sód? Tak, to ja i to ja rozprowadziłem te plotki.
-Ty też masz błędne informacje, kochanie. Jesteś słodki jak miód. Ale tak nagle...
Dalsza część jej wypowiedzi została zatkana przez jego słodkie usta. Kiedy zaczęło mi brakować powietrza, on zszedł z ustami na moją szyję.
-Mmm... Maliny, uwielbiam maliny.
Tego dnia do Wielkiej Sali, kiedy weszliśmy trzymając się za ręce, podbiegł do nas Ron.
-Przecież jesteście wrogami!
Mój aktualny chłopak odkrzyknął.
-Masz błędne informacje. Ten kusiciel jest moją dziewczyną.
-Hermiona, przecież mieliśmy się teraz spotkać. Przestań się wydurniać i już nie zakładaj się o nic z moją siostrą.
-Ale ja się o nic nie założyłam. Poza tym my się nie mieliśmy spotkać. Nie pamiętasz Lavender i mojego świetnego Avis?
-To było nieporozumienie. On na ciebie nie zasługuje.
-Myślisz, śmieciu, że o tym nie wiem. Tylko, gdyby ona się nie zgodziła, nigdy bum z nią nie był i nie postąpię z nią tak jak ty. A teraz przepuść nas.
-Hermiona, było nam tak dobrze.
-Nam? Chyba tobie. To ty kończyłeś zanim jeszcze dobrze zacząłeś.
-Jesteś genialna.
Chyba muszę częściej mówić co mi ślina na język przyniesie.


Witam! Nie, niestety jeszcze nie wracam, ale myślę, że na święta czemu nie. Więc do świąt.
~Olciak

4 komentarze:

  1. Szkoda że jeszcze nie wracasz, ale miniaturka super ;)
    Mam nadzieję, że wrzucisz w najbliższym czasie jeszcze jakąś :)
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam o Tb, pamiętam! :D
    Czytałam to w szkole na telefonie :D .
    Haha xD . No no no... Draco rozniósł te "ploteczki" ? :D . Bardziej myślałam, że to jakaś kobitka chce wkręcić Hermionę XD . A tu niespodzianka ;3 . I to miła <3
    Nie mam weny na komentarze...
    Weny Ci życzę i czekam na rozdział, który - mam nadzieję - pojawi się w okresie świąt :)

    OdpowiedzUsuń